Wygrana Donalda Trumpa to nie tylko ogromne zwycięstwo Republikanów i amerykańskiej -szeroko pojętej- prawicy, ale też wydarzenie zwiastujące upadek dominacji politycznej woke lewicy.
Wczoraj dowiedzieliśmy się o wynikach wyborów na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Mimo wyrównanych sondaży to jednak Donald Trump rozgromił Kamalę Harris, zapewniając nie tylko sobie prezydenturę, ale i Republikanom w Senacie oraz Izbie Reprezentantów.
Zwycięstwo Donalda Trumpa jest zwieńczeniem trwającego już od paru dobrych lat zwrotu na prawo w wielu państwach demokratycznych. Mimo nieuczciwej konkurencji i wielu fałszerstw wyborczych w Argentynie prezydentem zdołał zostać Javier Milei. Jego działania zdają się uzdrawiać tamtejsze państwo, które (nawet jak na standardy latynoamerykańskie) było kompletnie zdewastowane przez rządzące kilkadziesiąt lat rządy lewicowe. Wobec realnego zagrożenia popadnięcia w jeszcze skrajniejsze ubóstwo społeczeństwo argentyńskie postanowiło poprzeć nieco szalonego rockmana, widząc w libertariańskim polityku jedyną nadzieję na uzdrowienie państwa.
W Europie już od paru lat mówiło się o nawrocie nastrojów prawicowych, ale dopiero teraz widzimy konkretne działania. Partie prawicowe już od dawna zyskują coraz więcej w sondażach (jak np. francuskie Zjednoczenie Narodowe, czy nieszczęsne niemieckie AFD). Jednym z najbardziej oczywistych powodów tego zjawiska jest rozpasanie lewicy.
Przyjmowanie uchodźców było najbardziej poważnym błędem rządów lewicowych w zachodniej Europie. Wiele państw z początku nawet postanowiło nie reagować na zwiększoną przestępczość w grupach uchodźczych, co jeszcze bardziej nakręciło nienawiść zwykłych obywateli przeciwko tymże. Sztandarowym przykładem były strajki w Wielkiej Brytanii, które są skumulowanym aktem desperacji obywateli oplutych opluci przez własne państwo. Rząd londyński często tłumacząc brak reakcji na przestępstwa uchodźców potrzebą ,,asymilacji” tych grup, jednocześnie potrafił aresztować ludzi za antyimigranckie wpisy na mediach społecznościowych.
Czasami całe dzielnice w Paryżu czy Berlinie stawały się gettami, w których kobiety bały się chodzić samotnie po ulicach. Był to pierwszy strzał w kolano starego kontynentu.
Drugim filarem upadku lewicy jest ekologia. Przepisy, ustawy i chore normy pisane przez ludzi kompletnie oderwanych od rzeczywistości stały się jednym wielkim pośmiewiskiem wśród wyborców. Był to kolejny popularny temat, jak wcześniej LGBT czy weganizm. Kolejna rzecz przy której popularne celebrytki i znani aktorzy mogą się pokazać, tylko po to by utwierdzić się w swojej własnej pysze. Tym razem jednak za wdrażaniem polityki ,,na czasie” szły o wiele poważniejsze konsekwencje.
Terrorystycznie działania takich grup jak chociażby Ostatnie Pokolenie (szczególnie te w Niemczech) zwróciły uwagę nie na klimat, tylko na coraz to głupsze metody aktywistów/ek/iszczów. Blokowanie ulic, próby niszczenia dzieł sztuki i inne oblewanie farbą syrenek warszawskich byleby tylko zwrócić na siebie uwagę budziły jedynie politowanie i śmiech, a wśród kierowców czekających w korkach i pracowników muszących zmywać farby i inne śmieci po OP uzasadniony gniew.
Jednak polityka proekologiczna przyniosła za sobą o wiele poważniejsze straty niż korek spowodowany przez eko-wege-nonbinary Juleczki i Oskarków z Warszawki. Ze względu na politykę unijną przez Europę przetoczyła się fala strajków rolniczych. Strefy czystego transportu zaczęły dyskryminować najmniej zamożnych obywateli, których zwyczajnie nie stać było na lepszy samochód. W momencie ogłoszenia prób całkowitego odejścia od węgla, czy przymusowego remontowania mieszkań zwyczajni obywatele zaczęli się bać o własne portfele.
A to wszystko na kontynencie który emituje poniżej 10% CO2. Po raz kolejny pycha zgubiła lewicowe partie. Oni na zloty klimatyczne latali sobie samolotami, a ty biedaku polaku jedź niedofinansowanym zbiorkomem by ratować klimat. Taylor Swift lecąca n-ty raz w ciągu tygodnia być może jest w stanie pozwolić sobie na dyskusję o zaimkach i niebinarności, natomiast przeciętny zjadacz chleba ma o wiele poważniejsze problemy niż potrzeba atencji i choroby psychiczne kilku bananowych dzieciaków z warszawskich liceów.
Trzecim, już definytywnie nokautującym plagę woke-izmu jest wielokrotnie stosowany przez lewicę argumentum ad hitlerum. Idealnym przykładem jest właśnie sam Donald Trump, którego wyborców ex prezydent Biden (świadomie lub nie) nazwał ,,śmieciami”. Anne Apllebaum (żona Radosława Sikorskiego – ministra spraw zagraniczncych RP) stwierdziła że ,,Trump is speaking like Hitler, Stalin and Mussolini”. Stwierdzenie, iż Donald Trump to faszysta i ,,literalnie Adolf Hitler” było tak często używane iż samo w sobie stało się memem.
Poparcie dla Kamali Harris deklarowali piosenkarze, aktorzy, celebryci. Podobnie ma to miejsce w Polsce, gdzie gwiazdy i gwiazdeczki biją się o to kto bardziej poprze Rafała Trzaskowskiego na prezydenta Warszawy. Tym razem jednak poparcie hedonistycznych artystów na nic się nie zdało.
Adam Michnik stwierdzający, że ,, Zwycięstwo PiS zaszkodzi tylko Polsce, ale zwycięstwo Trumpa może mieć takie skutki, jak dojście Hitlera do władzy”. Donald Tusk na czele z wieloma innymi politykami PO twierdzący że Trump jest rosyjskim agentem, szaleńcem i psychopatą stanowią pomnik lewicowej pychy i umysłowego otępnienia, braku jakiekolwiek politycznego zmysłu.
Nagonka na Donalda Trumpa nie tylko poskutkowała osławionym już zamachem na jego życie, ale przede wszystkim miernym kandydatem Demokratów.
Ludzie nie chcieli słuchać o nieinteresującym programie Kamali Harris. Głosowali jedynie za, albo przeciw Donaldowi Trumpowi. Demokraci wyszli z założenia, że wystawienie kobiety z mniejszości etnicznej załatwi sprawę. Jednakowoż wpadka za wpadką Kamali i sukces kampanijny za sukcesem Trumpa było drogą prowadzącą wprost do miażdzącej porażki demokratów.
Wniosek z amerykańskich wyborów jest jeden: czas panującego woke-lewicowego terroru na szczęście dobiega końca. Naprawa wielu z działań partii lewicowych (jak zamiana wielu miast z zachodnich metropolii w getta pełne przestępczości) będzie wymagało ogromnej pracy. Cenzurowanie ludzi na mediach społecznościowych, areszty za poglądy, tłumienie prawicowych demonstracji za niedługo będzie jedynie niemiłym wspomnieniem. Jeszcze 5 lat temu za stwierdzenie, że transseksualny sportowiec nie może brać udziału w zawodach z biologicznymi kobietami można było wylecieć z pracy, być scancelowanym i obśmianym. Nawet za samo pojawienie się na konferencji biznesowej organizowanej przez Sławomira Mentzena trzeba było przepraszać, jak to zrobił sędzia Marciniak. Za sprzeciw wobec migracji nazywano ludzi rasistami, ksenofobami i faszystami. Dzisiaj już te postulaty przejęły nawet partie centrowe. Miejmy nadzieję, iż nie będziemy musieli już więcej oglądać tańców w sejmie, czy polskich posłów donoszących murzynom pizze na granicy...
,,- A co trzeba zrobić - spytał - aby kapelusz spadł?
Lecz próżny nie usłyszał. Próżni słyszą tylko pochwały.
- Czy ty mnie naprawdę bardzo uwielbiasz? - spytał Małego Księcia.
- Co to znaczy uwielbiać?
- Uwielbiać to znaczy uznać mnie za człowieka najpiękniejszego, najlepiej ubranego, najbogatszego i najmądrzejszego na planecie.
- Ależ poza tobą nikogo na planecie nie ma!”
Antoine de Saint-Exupery
,,Mały książę”